sobota, 6 marca 2010

Dlaczego od jutra będzie inaczej?

Kolejny dzień upłynął mi przed telewizorem. Zapomniałam już jak to jest nie włączać odbiornika telewizyjnego, pójść do pracy, zjeść lunch z przyjaciółmi. Ogólnie – zrobić coś pożytecznego albo coś tylko dla siebie… Od trzech miesięcy jestem bezrobotna (cóż za okropne słowo!), a to oznacza, że całymi dniami siedzę w domu. Siedzę i oglądam TV. A jak już tak siedzę, to jem wszystko, co akurat mam pod ręką. Kiedyś było inaczej… Kiedyś pracowałam. Piękne to były czasy, choć każdego dnia narzekałam na brak wolnego czasu. No i teraz go mam! Mam go tak dużo, że nie wiem co z nim robić.
Wczoraj coś mnie jednak ruszyło, tzn. tylko wewnętrznie, bo poza kuchnią i łazienką, to nigdzie się nie ruszałam. Stacja TVN Style wyemitowała w sobotni poranek (już chyba po raz setny) ten sam odcinek „Perfekcyjnej Pani Domu”. Fajnie jest popatrzeć na Brytyjczyków, którzy przywracają świetność i blask swojemu chlewikowi. Od razu czuję się lepiej na myśl, że mój dom wygląda całkiem czysto. Chociaż pewnie „bogini domowego ogniska” miałaby się do czego przyczepić. Fakt – okien nie myłam od grudnia, raz w roku zamiatam pod łóżkiem, nigdy nie mam zwyczaju prasować rzeczy po praniu, a w szafie trzymam wszystkie swoje ciuchy, nawet te, których od lat nie noszę. Pokój mojej nastoletniej córki po cichutku zaczyna wołać o pomstę do nieba. Oj miałabym co robić w tym moim „gnieździe”… Oglądałam już tyle odcinków tego programu, ale mimo wszystko nie zainspirował mnie do sprzątania. Wczoraj jednak padły w nim słowa, które, miałam wrażenie, skierowane były absolutnie do mnie. Anthea Turner powiedziała coś w stylu: Zasady prowadzenia domu należy porównać do zarządzania hotelem, w którym to ty jesteś menedżerem, i to ty ustalasz zasady. W domu sama jesteś szefem, więc nie możesz sobie pobłażać i pozwalać na tracenie czasu na nieistotne sprawy, takie jak oglądanie powtórek seriali, telezakupów, przeglądanie w nieskończoność stron internetowych itd., itp.
To był cios poniżej pasa! Jestem menedżerem swojego domowego ogniska (w tym momencie rozejrzałam się dookoła – nie podobało mi się to, co zobaczyłam). Jeszcze trzy miesiące temu pracowałam jako menedżerka jednego z wrocławskich hoteli! Wszystko tam chodziło jak w zegarku. Dyrygowałam personelem jak Rubik batutą. Na marginesie dodam (żeby nie było, że zwolnili mnie za brak kompetencji), że powodem rozwiązania umowy była jakaś dziwna fuzja hotelowa, i moją rolę zastąpił jakiś tam żabojad. W takim układzie nie mieli dla mnie miejsca (sama pani rozumie – jest kryzys, musimy ratować hotel, ciąć koszty… - nie pozwoliłam dokończyć, pożal się Boże, prezesowi – wyszłam i na pożegnanie trzasnęłam drzwiami). Przepracowałam w tym hotelu ponad 15 lat. Zaraz po studiach dostałam tam pracę jako recepcjonistka. Do dwóch latach pracy zostałam zastępcą kierownika ds. zarządzania personelem. W międzyczasie robiłam drugie studia z zarządzania, zajmowałam się domem i opiekowałam się dzieckiem. Nawet nie poszłam na urlop wychowawczy, bo praca ważniejsza! Przeżyłam tam wszystkich prezesów, ich zastępców i ich sekretarki, które w dużej mierze były też ich kochankami (nigdy nie pisnęłam pary z ust przy ich żonach). Tej fuzji nie dali mi doświadczyć… Smutno mi się znowu zrobiło...
Mam wątpliwości czy takie „e-zwierzanie się” ma sens…
Anyway, Anthea obudziła we mnie tę sumienną i obowiązkową osobę, którą jeszcze nie tak dawno byłam. Dopijając zimną już kawę zapisałam sobie w kalendarzu (prezent pożegnalny od firmy – jakie to żałosne) plan działania na kilka najbliższych dni. Koniec z bezczynnością i nudą. Pora wziąć się do pracy. Chcę się wyrobić do zmiany kodu ;) Już za 3 tygodnie – zmiana kodu, czwórka z przodu!
Moje postanowienia:
1. Zorganizować sobie i córce czysty i przyjemny dom.
2. Zadbać w końcu o siebie – odwiedzić fryzjera, kosmetyczkę (póki jeszcze mam swoje oszczędności, w przeciwnym razie będę na alimentacyjnym kieszonkowym córki).
3. Przypomnieć znajomym, że żyję.
4. Rozejrzeć się za lepszą pracą!

Jeszcze dzisiejszy dzień przeznaczę na planowanie i organizowanie – muszę oswoić się z tą myślą, że od jutra czeka mnie odgruzowywanie domu. W paru słowach (jakby powiedziała moja 13-letnia Zośka – od jutra będzie się działo!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz